Dziennikarzom (również radiowych) przypomina się o podawanie linku do strony. Tyczy się to także w dużej mierze wikipedystów, którzy potworzyli wiele haseł o Kostaryce na bazie tego portalu bez podawania źródła. Z powodu rozszabrowywania danych przez inne portale internetowe podstrona ta nie jest publiczna. Jednocześnie przestrzega się przed nieskonsultowanym kopiowaniem informacji tu załączonych, ponieważ zastosowane zostały pułapki na plagiatorów (przekręcone daty, nazwy, ukryte podświetlenia).
|
|
PREZYDENT I LIDER OPOZYCJI SIEBIE WARCI
W Afryce do niedawna dobrym uczniem był Gabon. Na tle klasowej grupy państw wypadał bardzo dobrze i zdobywał świadectwa z czerwonym paskiem. Nie zaznał on rozlewu krwi takiego jak inne kraje regionu. Nie tarmosiły nim wygłodzone zamachy stanów, nie było spisków i burd. Po części odpowiadają za to długoletnie rządy rodziny Bongo. Obecny prezydent Ali Bongo Ondimba jest synem poprzednika Omara Bongo (który to rządził krajem przez 42 lata od 1967 do 2009 roku). Dotychczas udawało mu się przechodzić przez kolejne lata nie otrzymując rachunków za swoje poczynania. To się jednak zmieniło.
Sytuacja zaczęła się zaogniać gdy zbliżały się wybory prezydenckie. Animuszu dostał największy rywal Bongo – były przewodniczący Unii Afrykańskiej Jean Ping. W V.2016 roku oznajmił, że reżim prezydenta próbował odsunąć go od startu w wyborach. Oskarżył władze, że szukają na niego haka i próbują określić go jako osobę która nie ma praw do ubiegania się o najwyższy urząd w państwie. Groził, że jeśli w kraju nie zostaną wprowadzone reformy gospodarcze ten może pogrążyć się w wojnie domowej. Porównywał Gabon do tonącego Titanika.
Rzecznik rządu wydał oświadczenie, że Ping od dłuższego czasu prowokuje i jego celem jest wywołanie w kraju wojny domowej. Wypomniał mu, że w swoich wystąpieniach określa rząd jako karaluchowy reżim. W udostępnionym materiale wideo Ping ukazany był jako przemawiający do swoich popleczników i namawiający ich do walki na śmierć i życie z reżimem. Sam zainteresowany określił taśmy jako nieprawdziwe i zmontowane.
Nie miał lekko też sam prezydent. Pojawiła się dyskusja na temat potwierdzenia jego miejsca narodzin i narodowości. Miano nadzieję, że Bongo zostanie zdyskwalifikowany jako kandydat. Media podkreślały, że Ali Bongo jest jedynym z 54 spadkobierców Omara Bongo który nie przedstawił dowodów identyfikacyjnych. Podług konstytucji kraju prezydentem może być tylko osoba urodzona w Gabonie. Oliwy do ognia dolewał francuski dziennikarz śledczy Pierre Pean który w swojej ostatniej książce sugerował, że aktualny prezydent jest Nigeryjczykiem który został adoptowany podczas wojny biafrańskiej w 1967 roku.
27 lipca 2016 roku po wygraniu wyborów przez Bongo doszło do wystąpień ulicznych, a kraj zaczął pogrążać się w chaosie. Ping (lider opozycji) wzywał do legalnych demonstracji i oskarżał urzędującego prezydenta o defraudacje oraz sfałszowanie wyborów. Chełpił się poparciem Unii Europejskiej. Po głosowaniu Francja wzywała do powtórnego liczenia głosów, a Unia Europejska wykazywała nieprawidłowości w jednej z prowincji (Haut-Ogooue), gdzie Bongo uzyskał 95% poparcia przy frekwencji 99,9%. Rząd zawyrokował o ponownym liczeniu głosów.
31 sierpnia po oficjalnym ogłoszeniu wyników wyborów na 104 godziny przerwano dostęp do internetu. Było to najdłuższe zablokowanie internetu na świecie od czasu gdy w 2011 roku po rewolucji przeciwko Muammarowi Gaddafiemu posunęła się do tego Libia. W Libreville podpalano rządowe samochody i parlament. Rozbieżne były informacje o ofiarach śmiertelnych. Zdaniem opozycji w protestach zginęło ponad 100 osób. Jednocześnie strona rządowa informowała o 3 ofiarach śmiertelnych.
Jean Ping nie jest jednak całkowicie oderwany od wyższych sfer. Jego ojciec był Chińczykiem, a on przez 10 lat sam sprawował funkcje rządowe. Potem jego kariera potoczyła się w kierunku różnych organizacji międzynarodowych. Był też partnerem córki Omara Bongo - Pascaline Bongo z którą ma dwójkę dzieci.
Niektórzy za sytuację polityczną w Gabonie obwiniają Francję. Twierdzą, że Gabon padł ofiarą polityki ery zimnej wojny celem której Francja popierała dyktatorów ze swych byłych kolonii w zamian za dostęp do złóż naturalnych, baz militarnych i wpływów w danym państwie.
Gabon stał się osobistym lennem rodziny Bongo. Dzisiaj mają swoje posiadłości w najbardziej eleganckich dzielnicach Paryża oraz na riwierze francuskiej. Czasami widoczne są na tamtejszych ulicach ich luksusowe samochody.
Od wielu lat chodziły pogłoski, że rodzina Bongo opłacała polityków francuskich. Były prezydent Francji Valéry Giscard d'Estaing twierdzi, że ma dowody, że Bongo finansował jego ówczesnego rywala Jacquesa Chiraca. Twierdzi, że sprawdzał to dzwoniąc do samego Bongo i na jego pytanie tamten miał odpowiedzieć po wymownej ciszy „a więc wiesz”. W roku 2008 Bongo krytykował francuskiego ministra Jeana-Marie Bockela za marnotrawstwo środków publicznych w stosunku do byłych kolonii francuskich, co wkrótce skończyło się zdymisjonowaniem urzędnika przez Nicolasa Sarkozego. Obejmując urząd Sarkozy obiecywał skończyć z polityką pobłażania wobec złych sytuacji w krajach afrykańskich. Nie dotrzymał jednak słowa.
14.XII.2016 Ping złożył skargę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości na rząd Gabonu o zbrodnie przeciw ludzkości. W III.2017 roku mimo, że Omar Bongo nawoływał do podtrzymania rozmów z opozycją w sprawie spokoju, Jean Ping odrzucił ten gest nadal kontestując wyniki ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
Budżet na 2017 rok w Gabonie został zredukowany o 5%. Związki zawodowe silnie naciskają by zmniejszyć dochody urzędników państwowych. Od miesięcy pracownicy służby zdrowia i szkolnictwa czekają na należące się im premie. Z biegiem czasu mieszkańcy tracą nadzieję na zmianę sytuacji w kraju. Francja i Unia Europejska, które początkowo podnosiły larum po nie do końca przejrzystych wyborach prezydenckich, teraz ucichły.
KONTAKT
Kostaryka
San Jose
|