KONTAKT
FB o Kostaryce








 
KOSTARYKA - WULKANY

DO DZIENNIKARZY, BLOGERÓW, WIKIPEDYSTÓW I WŁAŚCICIELI STRON INTERNETOWYCH

Dziennikarzom (również radiowych) przypomina się o podawanie linku do strony. Tyczy się to także w dużej mierze wikipedystów, którzy potworzyli wiele haseł o Kostaryce na bazie tego portalu bez podawania źródła. Z powodu rozszabrowywania danych przez inne portale internetowe podstrona ta nie jest publiczna. Jednocześnie przestrzega się przed nieskonsultowanym kopiowaniem informacji tu załączonych, ponieważ zastosowane zostały pułapki na plagiatorów (przekręcone daty, nazwy, ukryte podświetlenia).


KOSTARYKA I JEJ BOGATY ASORTYMENT WULKANÓW

Kostaryka mimo, że jest tak piękna i dostojna ma jednak… pryszcze. Chodzi o wulkaniczne brodawki które w ilości ponad 100 wystają nabrzmiałe z jej terytorium. Niekiedy ścigają się na horyzoncie jeden za drugim (Cacao, Orosi, Rincon de la Vieja i Tenorio w Kordylierze Guanacaste), a czasami stoją samotnie niczym ostańce (Irazu, Porvenir, Cacho Negro). Zdarza się, że wystają z poszycia lasów niczym trójkątne płetwy rekina w zielonym morzu. Bywa też, że są jak kielichy pełne wody (wulkan Poas i jego turkusowe jeziorka).

Należą do tzw. pacyficznej obręczy wulkanicznej. Siedem z nich (na 42 istniejące czynne wulkany w Ameryce Środkowej) jest obecnie aktywnych. Broją jak tylko jakiś jest nie w sosie. Sama stara się zatykać dymiące stożki, ale gdzie wsadzi swój palec tam zaraz popiół bucha z innej geologicznej wyrzutni.

Chciał przegonić prezydenta

Jak na razie największym urwisem Kostaryki jest wulkan Irazu. Tzn. on już trochę spoważniał i wiek dojrzewania jest już za nim, ale i tak w czasie trudnego dzieciństwa wyrządził tyle szkód, że pamięta się je do dzisiaj. Podczas swoich nerwów z 1963 roku wpadł w furię i wypluł potężne ilości popiołu, który potem mieszkańcy musieli zdrapywać z dachów domów… jeszcze przez kilka lat. Chodzono z chusteczkami przy twarzach i noszono parasole przed opadającym pyłem. Irazu nastraszył też ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Kennedy`ego który w feralnym dla siebie roku odwiedził Kostarykę. Obraz pióropuszu popiołu obiegł cały świat bo pojawiał się na fotkach z wizyty polityka. Tym sposobem wulkan stał się bohaterem drugiego planu.

Przystojny morderca

Największym mordercą wśród kostarykańskich wulkanów jest jednak największy przystojniak kraju – Arenal. Wygrał on kiedyś konkurs geologiczny na najbardziej perfekcyjny stożek Ameryki. Ulubieniec turystów którzy od wielu lat robili sobie z nim zdjęcia. Bywało, że gdy miał humor okraszał je wulkaniczną magmową śliną. Były okresy, że wybuchał co kilka godzin. Zbudowano nawet specjalne stanowiska obserwacyjne by można było podziwiać jego nerwy.

Jak na pięknego choleryka przystało często wpadał w furię. Jedna z nich okazała się niekontrolowaną i 29 VII 1968 roku podczas porannej eksplozji zniszczył wszystko w promieniu 15 km. Zginęło 87 osób. Zabawił się też w kartografa bo zmazał z mapy kilka miejscowości unicestwiając je całkowicie. Przez dekady kurz historii opadł na to wydarzenie i Arenal znowu zaczął być fotomodelem do którego wzdychali geolodzy i turyści. Nie za bardzo chcąc być odbieranym jako pusty wulkaniczny celebryta ponownie pokazał, że w jego wnętrzu płynie magmowa krew. 24.VIII.2000 roku zabił 2 osoby. Przewodnika i turystę których zmiótł ze swojego cielska niczym krowa odgania ogonem muchę. Przestraszył 600 osób którzy na szczęście szybko zdołali zostać ewakuowani.

… on tylko dba o swoją urodę

Wulkany mają to do siebie, że nawet najspokojniejsze bywają niepokorne. Kiedyś w jednej z bajek były przedstawione jako ukarani ludzie którzy na bakier z prawem byli zamieniani przez Boga w stożki. Takie charaktery nawet jeśli się nawracają nie zawsze potrafią porzucić dawne przyzwyczajenia. 24 III 2006 roku głównym kraterem wulkanu Poas wstrząsnęło 10 małych erupcji (popiołu, błota i gazów), co doprowadziło do chwilowego zamknięcia całego Parku Narodowego Wulkanu Poás. Wulkan stracił wtedy wielu fanów którzy lubili spacerować po jego kraterze i udawać się tam na rodzinne eskapady. Próbowali go jednak bronić naukowcy którzy tłumaczyli, że nie chciał on nic złego i w zasadzie… tylko poprawiał sobie makijaż. Wykorzystując wstrząsy sejsmiczne udrażniał sobie kanaliki gazowe co doprowadzało do zjawiska szybkiego ulatniania, wzrostu temperatury i parowania wody z jeziorek. Przecież każdy chce być piękny! Ocieplanie wizerunku pomógł organizowany w 2009 roku plebiscyt na 7 cudów Kostaryki. Wówczas Poas dostał się do ścisłego finału i zajął 4 miejsce.

Zakompleksiony zazdrośnik

Przechodzimy teraz do naszej największej gwiazdy ostatnich czasów czyli wulkanu Turrialba. To wulkan z kompleksami. Przez wiele wiele lat przebywał w cieniu pozostałych braci. Wszyscy przyjezdni kierowali się by zwiedzać Poas lub Irazu, a on stał obok jak Kopciuszek i nie potrafił zainteresować sobą fotografów. Poszedł jednak po rozum do krateru i uświadomił sobie, że w dzisiejszych czasach tylko skandal może spowodować, że zacznie się go doceniać. Usilnie od kilku lat pracuje na swój nowy wizerunek i buduje wśród okolicznej ludności respekt. Nareszcie stał się pełnoprawnym wulkanem zaznaczanym na turystycznych mapach.

Jest dryblasem. Jego wysokość 3.339 kwalifikuje go do bycia drugim najwyższym stożkiem kraju. Posiada 3 kratery: wschodni, środkowy i zachodni. Do głównego z nich (środkowy) nie prowadzi żadna droga.

Turrialba zmianę swojego wizerunku zaplanował dawno i powoli latami go sobie kształtuje na swoją modłę. Zaczął w 2007 roku kiedy obserwowane były osuwiska błotne i pomór roślinności wokół głównego krateru. Pierwsze oznaki respektu pojawiły się dwa lata później. W 2009 roku stworzono mapę terenów zagrożonych ewentualnym wybuchem. Powoli zbierał swoich fanów niczym powoli zyskuje się lajki na swoim fanpagu. W 2010 roku do wianuszka zainteresowanych dołączyła NASA, która zwróciła w jego stronę swoje satelity. Wówczas wulkan skupiał na sobie większą uwagę niż zbliżające się wybory prezydenckie. Zagraniczne stacje telewizyjne trzymały kciuki, aby wybuchł i aby znowu można było mieć porządną wiadomość dnia. Zainstalowano kamerę, która zmieniała obraz co 10 sekund. Ujęcia krateru można było śledzić na kilku stronach internetowych.

Przełomowym rokiem w karierze Turrialby okazał się rok 2016. Zaobserwowano kilkadziesiąt znaczących erupcji. Jego działalność spowodowała paraliż lotniczy nad Kostaryką. Poczynił szkody w przyrodzie, rolnictwie i zdrowiu mieszkańców. Opad popiołu powoduje bowiem problemy ze skórą i oczami. Stanowi też zagrożenie dla tych którzy mają problemy z oddychaniem.

Ulubionym zajęciem Turrialby jest żonglowanie odłamkami skalnymi ponad kraterem. Niczym kuglarz wyrzuca z siebie tzw. bomby wulkaniczne by potem popodrzucać je kilka razy a jak się znudzą wywalić za zbocze bez względu na konsekwencje. Pamiętając jednak by nie było to pospolite okrasza swoje przedstawieni czasami wysoką na 2 km chmurą popiołu, gazów i pary.

Niestety to trochę wulkan leń i szybko nudzą mu się raz podjęte zabawy. Musi mieć stale coś nowego by wzbudzało to jego chęć do życia. Ostatnio zasmakował straszeniem samolotów. Pierwsze takie tendencje przejawiał już 19.IX.2016 roku kiedy podczas kulminacji erupcyjnej spowodował zamknięcie na dobę lotniska Juana Santamarii. Dziesiątki lotów zostało zawieszonych lub odwołanych. W pułapce znalazło się 12.000 pasażerów.

Obawiano się uszkodzeń jakie może wyrządzić silnikom samolotowym wulkaniczna chmura. W górę na 4 km ulatywał popiół, gazy i rozżarzone kawałki skał. Trwogę wzbudzał fakt, że już raz w historii pewien wulkan sparaliżował lotniska w… całej Europie. Chodzi o islandzki Eyjafjallajökull którego historia do złudzenia przypomina postawę Turrialby. Tamten podobnie przez wiele lat funkcjonował w cieniu swoich pobratymców i dopiero jego gniew z IV 2010 roku spowodował, że usłyszał o nim cały świat.

Teraz w Kostaryce bardzo obawiano się, że zasłona dymna z Turrialby zniszczy silniki w lecących samolotach. Tak stało się w 2010 roku kiedy pył z Eyjafjallajökull zatarł silniki w fińskich F-18.

Był na świecie incydent, że samolot pasażerski bliski był katastrofy ponieważ wlatując w chmurę pyłu z indonezyjskiego wulkanu Mount Galunggung zatrzymały się u niego wszystkie 4 silniki. Chodzi o wydarzenie z 24.VI.1982 roku, kiedy z Kuala Lumpur w Malezji do Perth w Australii lot wykonywał Boeing 747 linii British Airways (lot 009). Stalowa maszyna leciała bez ciągu przez cztery minuty. Na krótko przed katastrofą czyste powietrze wydmuchało jednak popiół silników i udało się bezpiecznie wylądować w Dżakarcie.

Turrialba osiągnął w dużej mierze swój cel. Nie tylko przestraszył mieszkańców, skupił na sobie wzrok mediów i turystów. Sprawił też, że zaczęli się z nim liczyć naukowcy, ale też stał się bohaterem różnych skandali. 23.V.2016 roku media społecznościowe powielały plotkę, że wybuch wulkanu może doprowadzić do innych katastrof naturalnych w Kostaryce. Eksperci komentowali to zdaniami, że ludzie powinni ignorować takie rewelacje. Wiele osób na Facebooku przesyłało informacje, o przewidywanym trzęsieniu ziemi o sile 8,5R. W tym samym miesiącu na Ebayu sprzedawany był popiół z wulkanu Turrialba. Kosztował 15$ plus 10$ za przesyłkę. Turrialba stał się geologicznym zjawiskiem kultu ;-)

KONTAKT

Kostaryka

San Jose

WYDARZENIA W POSZCZEGÓLNYCH KRAJACH

Kostaryka
Belize
Salwador
Honduras
Gwatemala
Panama
Nikaragua

Saint Lucia
Dominika
Dominikana

Gwinea Równikowa
Wyspy Świętego Tomasza i Książęca
Gabon
Gwinea-Bissau

Bhutan

Wizy, bezpieczeństwo, szczepienia zwierząt, własnoć prywatna, pobyt stały, emigracja


ENCYKLOPEDIA KOSTARYKI
OD A PRZEZ Ł DO Ż

Geografia
Parki narodowe
Historia
Kalendarium
Ciekawostki
Fauna i flora
Miasta
Prowincje
Osobistości
Wydarzenia

WIADOMOŚCI TEMATYCZNE KRAJÓW

Kostaryka
Belize
Salwador
Honduras
Gwatemala
Panama
Nikaragua
Saint Lucia
Gwinea Równikowa
Wyspy Świętego Tomasza i Książęca
Gabon
Gwinea-Bissau


STRONY O KOSTARYCE

San Jose - stolica Kostaryki
Wulkany Republiki Kostaryki
Biografie prezydentów Kostaryki
Encyklopedia Republiki Kostaryki
Rezerwat Biologiczny Hitoy-Cerere
Wulkan Tenorio - najmniej znany stożek Kostaryki.
Galeria kostarykańskich widoków
Prawie wszystko o bananach Kostaryki.
Polska - Kostaryka, wzajemne powiązania.

„Polak zakochany w Kostaryce” - Artykuł z kostarykańskiego portalu pocketcultures.com

„Ticos don`t be sad” – Artykuł z kostarykańskiego głównego dziennika La Nacion

„Necesitamos mas ticos asi!!!” – Artykuł z kostarykańskiego głównego dziennika La Nacion

„Pasión a primera vista” – Artykuł z kostarykańskiego głównego dziennika La Nacion. Kolorowy dodatek specjalny na Święto Niepodległości. Okładka i kilkustronicowy wywiad.

Ambasada Republiki Kostaryki (blog)

„Wyspa piratów” - Artykuł z Geozety "

„Kostaryka - klejnot Ameryki” - Artykuł z Geozety

„Świat środkowoamerykańskich orchidei” - Artykuł z Geozety

„Don Pepe” - Artykuł na portalu lewica.pl

„Kostaryka” - Artykuł w Gazecie Wyborczej

Wywiad na blogu „Turkusowy tropik”

Wywiad na blogu „Opis rzeczywistości” - „Historia, nauka, lokalny patriotyzm i… koktajl z tęsknoty dla szczęśliwców”







ARTYKUŁY O KOSTARYCE

Janusz Piechociński o książce „Pasażerskie krążowniki (i ich historia) na ulicach Słupska – 100-tysięcznej stolicy Pomorza Środkowego”

Artykuł o słupskich nowościach wydawniczych „Pasażerskie krążowniki (i ich historia) na ulicach Słupska – 100-tysięcznej stolicy Pomorza Środkowego”

Książka o autobusach w Stołecznym Magazynie Policyjnym

„Na pierwszy autobus zbierałem 10 lat” - Artykuł z gazety wyborczej

„W Słupsku może powstać muzeum autobusów” - Artykuł dla Strefy biznesu

Przytulisko Pasażerskich Krążowników „Autobusy na emeryturze”

Galeria wszystkich autobusów projektu „Autobusy na emeryturze”

Artykuł o stanie technicznym autobusów oraz historie ich zakupów

Regiopedia

Grudziądz okiem słupszczanina

Galeria Grudziądza, Tarnobrzega, Sieradza, Piły, Rybnika itd...
 
© 1998-2017; SŁUPSK; Rafał Cezary Piechociński